Czas na małe podsumowanie. Udało mi się przeczytać:
1. Oskar i Lucynda - Peter Carey (Booker Prize)
2. Hańba - Coetzee (Booker Prize)
3. Połówka żółtego Słońca - Ch. Ngozi Adichie (Orange Prize)
Najbardziej cieszę się z poznania "Połówki zółtego słońca", jest to genialna powieść, którą koniecznie trzeba poznać. "Oskara i Lucyndę" miałam przeczytać już od kilku dobrych lat, zachęcana entuzjastycznymi opiniami na jej temat. Książka jednak nie spodobala mi się, zmęczyła mnie, uważam, że ma fatalne zakończenie, jestem na nie (szczególnie po upływie kilku miesiecy od przeczytania, gdy myślę o niej). "Hańba" Coetzeego jak najbardziej na tak, dobry kawał prozy.
A tak poza tym - jestem nieufnie nastawiona do nagrodzonych książek, przeważnie spodziewam się czegos lepszego i się rozczarowuję. Myśle tak tym bardziej po recenzjach innych czytelników biorących udzial w tym wyzwaniu, gdzie często to roczarowanie wypływa już w pierwszym zdaniu. Najlepiej chodzić własnymi ścieżkami.
sobota, 31 lipca 2010
niedziela, 18 lipca 2010
Jane Austen. Satysfakcja gwarantowana.
„Duma i uprzedzenie” Jane Austen to z pewnością wyśmienita lektura na wakacje. Niezwykle dowcipna, przynosi satysfakcję wielbicielom błyskotliwych dialogów, ciętych ripost i zawiłych zdań wypowiadanych przez bohaterów w trakcie lekkich pogaduszek przy popołudniowej herbatce. Do tego nie brak towarzyskich intryg i miłosnych podchodów. Można powiedzieć, że w powieści Jane Austen niewiele się dzieje, jednak autorka posiada niezwykły dar do opowiadania właściwie o niczym w sposób niezwykle interesujący.
Amatorzy akcji wiele jej tam nie znajdą, Austen bowiem skupia się przede wszystkim na aspekcie psychologicznym, na ludziach, ich charakterach, zachowaniach, a także na tym, co i o czym myślą. Jest to niezwykłe studium psychiki ludzkiej, a zwłaszcza kobiecej w 2 pol. XVIII wieku w Anglii.
Być może to, co napisałam powyżej na temat „Dumy i uprzedzenia” wyda się delikatnie lekceważącym osądem powieści. Tak naprawdę jednak jestem nią prawdziwie zauroczona. Po raz pierwszy miałam do czynienia z prozą Jane Austen kilka lat temu i właśnie powyższe aspekty sprawiły, że odrzuciłam książkę nie rozumiejąc, dlaczego jej powieści znajdują się w najsławniejszych rankingach książkowych.
Nie dalej, jak parę miesięcy temu, obejrzałam biograficzny film o Jane Austen „Becoming Jane”. Sama jej postać tak niezwykle mi się spodobała, że zaczęłam przychylniej spoglądać w kierunku jej twórczości. W końcu kupiłam sobie „Dumę i uprzedzenie” i od kilku dni bawię się niezwykle czytając tę najważniejszą chyba powieść w dorobku angielskiej pisarki.
Styl, język, trafność w opisie charakterów oraz stanów psychicznych postaci nie mogą nie przynieść satysfakcji. Jakaż wielka musi być przyjemność czytania tej książki w oryginale przy bardzo dobrej znajomości angielskiego!
Jako kobieta ostatnimi czasy stałam się bardziej tkliwa i romantyczna, dlatego wątki miłosne, zwłaszcza ten pomiędzy Elizabeth a Panem Darcy, szczególnie przypadły mi do gustu. Z drugiej strony jest to proza na tyle lekka, że czyta się ją niezwykle swobodnie. Lektura w sam raz na doskwierające upały, kiedy ciało i umysł rozpływają się w słodkim odrętwieniu. Przede wszystkim jednak: Satysfakcja. To chyba najtrafniejsze określenie uczucia, jakie towarzyszy mi przy lekturze „Dumy i uprzedzenia”.
Każdej lekturze, o ile jest taka możliwość, nieodłącznie towarzyszy mi film. Samej powieści, jak i ekranizacji, nie muszę zapewne specjalnie innym czytelnikom przedstawiać. Powiem tylko, że oglądałam juz trailer filmu z 2005 roku z Keirą Knightley (ostatnio jedna z moich ulubionych aktorek, zwłaszcza w „Pokucie”), zapowiada się obiecująco i zabawnie. Zatem, have fun!
Jane Austen, „Duma i uprzedzenie”, przeł. M. Gawlik-Małkowska, Prószyński i S-ka.
Amatorzy akcji wiele jej tam nie znajdą, Austen bowiem skupia się przede wszystkim na aspekcie psychologicznym, na ludziach, ich charakterach, zachowaniach, a także na tym, co i o czym myślą. Jest to niezwykłe studium psychiki ludzkiej, a zwłaszcza kobiecej w 2 pol. XVIII wieku w Anglii.
Być może to, co napisałam powyżej na temat „Dumy i uprzedzenia” wyda się delikatnie lekceważącym osądem powieści. Tak naprawdę jednak jestem nią prawdziwie zauroczona. Po raz pierwszy miałam do czynienia z prozą Jane Austen kilka lat temu i właśnie powyższe aspekty sprawiły, że odrzuciłam książkę nie rozumiejąc, dlaczego jej powieści znajdują się w najsławniejszych rankingach książkowych.
Nie dalej, jak parę miesięcy temu, obejrzałam biograficzny film o Jane Austen „Becoming Jane”. Sama jej postać tak niezwykle mi się spodobała, że zaczęłam przychylniej spoglądać w kierunku jej twórczości. W końcu kupiłam sobie „Dumę i uprzedzenie” i od kilku dni bawię się niezwykle czytając tę najważniejszą chyba powieść w dorobku angielskiej pisarki.
Styl, język, trafność w opisie charakterów oraz stanów psychicznych postaci nie mogą nie przynieść satysfakcji. Jakaż wielka musi być przyjemność czytania tej książki w oryginale przy bardzo dobrej znajomości angielskiego!
Jako kobieta ostatnimi czasy stałam się bardziej tkliwa i romantyczna, dlatego wątki miłosne, zwłaszcza ten pomiędzy Elizabeth a Panem Darcy, szczególnie przypadły mi do gustu. Z drugiej strony jest to proza na tyle lekka, że czyta się ją niezwykle swobodnie. Lektura w sam raz na doskwierające upały, kiedy ciało i umysł rozpływają się w słodkim odrętwieniu. Przede wszystkim jednak: Satysfakcja. To chyba najtrafniejsze określenie uczucia, jakie towarzyszy mi przy lekturze „Dumy i uprzedzenia”.
Każdej lekturze, o ile jest taka możliwość, nieodłącznie towarzyszy mi film. Samej powieści, jak i ekranizacji, nie muszę zapewne specjalnie innym czytelnikom przedstawiać. Powiem tylko, że oglądałam juz trailer filmu z 2005 roku z Keirą Knightley (ostatnio jedna z moich ulubionych aktorek, zwłaszcza w „Pokucie”), zapowiada się obiecująco i zabawnie. Zatem, have fun!
Jane Austen, „Duma i uprzedzenie”, przeł. M. Gawlik-Małkowska, Prószyński i S-ka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)