Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jane austen. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jane austen. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 18 grudnia 2011

Opactwo Northanger, Jane Austen

„Opactwo Northanger” wydaje się po trosze powieścią, którą Austen napisała w przerwie pomiędzy „poważniejszymi” tytułami, aby nie wypaść z wprawy, poćwiczyć pióro i wypróbować w praktyce swój dowcip oraz talent do posługiwania się sarkazmem i ironią.

Czytając „Opactwo...” ubawiłam się setnie. Szybko wciągnęły mnie perypetie głównej bohaterki, heroiny Katarzyny. Austen, z dozą ironii nie pozbawionej bynajmniej sympatii, opisuje stany emocjonalne bohaterki, która zakochuje się w pewnym poznanym na balu dżentelmenie. Suchej nitki nie pozostawia na jej przyjaciółce, pięknej i głupiutkiej Izabelii. Prowadzi świetne dialogi, które czytane na głos z drugą osobą, powodują salwy śmiechu.

Jestem pod wrażeniem sporej dawki dystansu Jane Austen do siebie jako pisarki, do pisania w ogóle a także do roli kobiety tamtego okresu, która poza chodzeniem o 12 w południe do pijalni wód, a wieczorem do teatru, ładnym wyglądem i uprzejmym sposobem bycia, zobowiązana była jedynie do w miarę wczesnego znalezienia sobie męża.

Przedstawiając świat XVIII-wiecznego ziemiaństwa w tak ironiczny i prześmiewczy sposób, Austen oczywiście demaskuje płytkość relacji międzyludzkich, nierzadko dwulicowych, pozornie bezinteresownych i tylko na pierwszy rzut oka pozbawionych fałszu. Wśród tych wszystkich aspektów Katarzyna jawi się jako osoba bardzo naiwna, ale jednak szczera, nie potrafiąca kłamać ani manipulować drugim człowiekiem, budząca od razu sympatię czytelnika, jak i niewinną pobłażliwość w stosunku do jej wyimaginowanej wyobraźni.

„Opactwo...” to powieść trochę nierówna. Jej pierwsza część oparta jestw dużej mierze na dialogach oraz dość szczegółowym opisie życia towarzyskiego, a właściwie tego, co dzieje się pomiędzy ludźmi przy okazji spotkań na balach, spacerach czy w teatrze.

Druga natomiast część aspiruje do bycia prześmiewczą formą powieści grozy, w których zaczytuje się bohaterka, takich jak np. „Tajemnice zamku Udolpho”. W tej części książki dialogów jest już znacznie mniej, a więcej jest opisów, zwłaszcza stanów wewnętrznych i myśli Katarzyny. Pojawia sie pewna intryga. Wszystko jednak zbyt szybko i zbyt pobieżnie się kończy, zwłaszcza w stosunku do części pierwszej, gdzie Austen rzetelnie stara się opisać ważniejsze dla fabuły postaci oraz proces zawiązywania się bliższych relacji pomiędzy nimi.

Fakt ten właśnie pozwala mi twierdzić, że „Opactwo...” choć wciągające i interesujące, stanowi jedynie powieść napisaną dla wprawy i ćwiczenia pióra.