poniedziałek, 22 lutego 2010

Cudowność tekstów: Fincher-Lee



W sobotę mój narzeczony przywiózł mi już dawno zamówione wydanie „To Kill a Mockingbird” w oryginale, które w końcu zostało odebrane z poczty :) Tego samego dnia, wieczorem, postanowiliśmy dokończyć oglądanie filmu „The Game” w reż. Davida Finchera z Michalem Douglasem i Seanem Pennem, skądinąd rewelacyjnego filmu o wręcz genialnym scenariuszu.

W jednej ze scen Nicholas van Orton (Douglas) wbiega do swojego ogromnego domu. Pnie się po schodach i wpada do jednego z pomieszczeń. Przewracając wszystko, co mu się nawinie pod ręce, zaczyna czegoś gorączkowo poszukiwać na wysokiej półce. W kolejnym kadrze kamera lustruje przestrzeń z poziomu podłogi. Nagle z hukiem spada grube, oprawione w skórę tomisko. Na grzebie czytamy: „To Kill a Mockingbird”. Nie muszę pisać, że razem z Bartkiem w jednej chwili podskakujemy w wyniku radosnego zdumienia. Tymczasem van Orton porywa egzemplarz i wypada z domu tak szybko, jak się w nim pojawił.

Do teraz próbuję znaleźć powiązanie pomiędzy treścią książki Lee a fabułą filmu Finchera. Bezskutecznie. Zawsze jednak wierzę w to, że takie zabiegi sa celowe, że autor usiłuje przemycić jakąś treść, która pozwoli na ciekawą, dekonstruktywistyczną interpretację, ktora zdradzi nam jakąś tajemnicę, która w rzeczy samej – jest tylko dla wtajemniczonych. Czyni ona bowiem z czytelnika/widza/słuchacza ekskluzywnego wspólnika, który jest zdolny czytać między wierszami.

Ponadto, pomimo istnienia intertekstualności jako takiej, czesto zdarzają mi się takie „cudowne przypadki”: w bardzo krótkim czasie, np. na przestrzeni jednego dnia, zderzają się w jakimś jednym punkcie dwa teksty kultury. Kiedyś, czytając „Lalę” Jacka Dehnela, tak często mi się to przytrafiało, że napisałam o tym tekst, wyszczególniając wszystkie te dziwaczne zbiegi okoliczności.

Czy Wy też doświadczacie „cudowności tekstów”? A może macie jakieś pomysły na rozwiązanie zagadki „Fincher-Lee”?

4 komentarze:

  1. Myślę że kluczem do powiązania "Zabić drozda" z fabułą filmu jest "zawartość" książki. Oglądając film nie wiemy dlaczego bohater z ogołoconego domu zabrał ten akurat przedmiot. Dowiadujemy się dopiero gdy już jest dla niego "za późno" bo przekroczył on już granicę między powątpiewaniem w sens przydarzających mu się zdarzeń, a niepoczytalnością.
    Tytuł książki ma być zapowiedzią odkrycia tego co ukryte jest miedzy jej okładkami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na razie jedyne, co mi przychodzi na myśl, że jedna z bohaterek, Christine, pochodzi z Oklahomy, a więc tez z Południa (Zabić drozda to Maycomb w Alabamie). ale to raczej słaby trop.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, nie oglądałam filmu, więc ciężko mi się wypowiadać na temat powiązań, ale jeśli chodzi o te dziwne zbiegi okoliczności - uwielbiam je po prostu! Są jak "oczko" puszczone do nas gdzieś z chmur, są jak wskazóka w labiryncie, no i potwierdzenie, ze wszystko jest jednym wielkim tekstem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja doświadczam cudowności tekstów kiedy czytam ksiązki A. Nothomb :) jej tekst jest przesycony treścią! Nie powiem, że każda jej książka, ale znakomita większość :) polecam. Może czytałaś?

    A filmu niestety nie widziałam... :( jeszcze! :)

    OdpowiedzUsuń