wtorek, 23 lutego 2010

"Smak dżemu i masła orzechowego"


1.[Ona] Lauren Liebenberg urodziła się w Rodezji, a obecnie mieszka w Johannesburgu. Za swoją debiutancką książkę otrzymała w 2008 roku Orange Broadband Award.
2.[Groza] „Smak dżemu i masła orzechowego” to mocna powieść. Bezkompromisowa. Nie chciałabym zobaczyć ekranizacji, nie zniosłabym tego emocjonalnie. Cholernie boli.
3.[Śmiech] Dużo się śmiałam. Oupa, dziadek Nyree i Cii, jest fantastycznym staruszkiem:

„- Szybko, dziewczyno, przynieś mi procę z szuflady stolika nocnego! Dorwę tego bezczelnego koczkodana, choćby to miała być ostatnia rzecz, jaką zrobię!
Oupa nie cierpi tych małp. Główni wrogowie to stado żyjące w kępie akacji, tuż przy tylnych drzwiach domu, które wciąż wysyła ekipy nalotowe, aby porywały, co tylko się da”. (21)

4.[Język] Już dawno nie czytałam powieści, która byłaby tak bogato napisana, która korzystałaby z tak różnych słów i wyrażeń, która z taka skrupulatnością opisywałaby świat, tak trafnie oddawała klimat danej sytuacji, jej dowcip (tak, że śmiejesz się do rozpuku) i grozę (tak, że sztywniejesz i robi Ci się zimno, naprawdę bardzo nieprzyjemnie zimno).
5.[?] Tę książkę trzeba przeczytać. Ja nie jestem w stanie o niej pisać. Pytam siebie dlaczego i... nie wiem.

Lauren Liebenberg, „Smak dżemu i masła orzechowego”, Smak Słowa, Sopot-Londyn 2009.

4 komentarze:

  1. Ból, groza, śmiech... cały wachlarz emocji w jednym? hmm to na pewno warto przeczytać, kiedyś zapoluję. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie te kontrasty są takie... emocjonalne. gdyby człowiek był nastawiony z góry na ciężką, smutną historię, nie było by tego piekielnego efektu. najpierw jednak zostajesz wprowadzona w magiczny świat dzieciństwa, doprawiony zaśmiewaniem się od czasu do czasu z sarkastycznych i dowcipnych uwag Oupy, przeżywasz razem z dzieciakami ich dziecięce problemy i radości itp., aby następnie otrzymać cios. zastanawiam sie też czy Liebenberg nie zastawiła tutaj pułapki trochę poniżej pasa, nadając chociażby tej książce taki tytuł (dla tego tytułu chciałam ja przeczytać właśnie). na razie rozważam jedynie możliwości. nie mówie, że to źle wszystko. daje potężnie do myślenia. ponowna lektura wskazana.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozwalam sobie dodać adres Twojego bloga do linków - podoba mi się to jak piszesz i o czym piszesz. A na "Smak dżemu..." mam ochotę od dawna.

    OdpowiedzUsuń
  4. dziekuje serdecznie Skarletko i - rewanżuję się :)

    OdpowiedzUsuń