środa, 29 czerwca 2011

Szklany klosz, Sylvia Plath

Z Sylvią Plath zaprzyjaźniłam się przede wszystkim czytając w wakacje przed rozpoczęciem pierwszego roku studiów jej pamiętniki. Bardzo silnie identyfikowałam się z nią. Śledziłam dokładnie jej życie, z ogromnym zainteresowaniem poznawałam jej myśli, razem z nią nakładałam na siebie dyscyplinę codziennego pisania, czytania lektur, inspirowałam się jej fascynacjami literackimi, wreszcie, zazdrościłam jej życia i osobowości. Podobało mi się niezwykle w niej to, że z jednej strony była ambitną intelektualistką, a z drugiej dbała o swój wygląd, styl ubierania się i życie towarzyskie. Stanowiła dla mnie obraz pełnej kobiety, inteligentnej i pięknej zarazem, kogoś, z kogo warto brać przykład.

Intymność jej pamiętników pozwalała także na pewną dozę dystansu do spoglądania na poetów i pisarzy przez pryzmat „wielkim [...] był”. Z rozbawieniem odczytywałam fragmenty, jak Sylvia zastanawiała się, co zrobić z wydłubaną właśnie z nosa kozą. Z biegiem czasu dochodziły teksty bardziej refleksyjne, od których wiało pesymizmem i depresją. Fragmenty te doskonale ukazywały, jak trudne tak naprawdę jest życie osoby wrażliwej, ambitnej i myślącej.

Do wierszy Sylvii nie zaglądałam nigdy na dłużej. Nie porywały mnie, co zrzucałam na karb raczej tłumaczenia niż podważania talentu amerykańskiej poetki. W jej pamiętnikach dużo miejsca poświęconego było poezji, ale wiedziałam przecież, że zaczynała od prozy, od opowiadań. Nigdy jednak specjalnie nie wierzyłam w nie. Uważałam, że Sylvia jest mistrzynią w opisywaniu świata właśnie w formie jaką stanowi dziennik literacki, To mi wystarczało. Pomimo, że wiedziałam także o istnieniu „Szklanego klosza”.

Język i styl w „Szklanym kloszu” są niezwykle kojące. Po to własnie sięga się po literaturę. Aby doświadczyć stanu, w którym każde słowo jest na swoim miejscu. W którym każde zdanie zbudowane jest w sposób doskonały. W którym wreszcie zawarte są tak trafne opisy zarówno świata, innych ludzi, jak i stanów wewnętrznych bohaterki, że pragnie się nie wypuszczać ołówka z ręki i podkreślać, podkreślać, podkreślać... Plath jest mistrzynią prozy. I pomyśleć, że to jedynie tłumaczenie. Jaka ekstaza musiałaby wypływać z oryginału?

„Szklany klosz” w treści zbliżony jest do fabuły jej dzienników. Pisany jest z perspektywy 30-letniej kobiety, która na swoje przeżycia próbuje spojrzeć z dystansu i jak najtrafniej opisać ten czas, kiedy to miała 19 lat i znalazła się na życiowym rozdrożu. Doskonale znam ten stan. Zna go zapewne niejedna dziewczyna, zwłaszcza ta, która również miała ambicje literackie, dorastała wśród niezliczonej ilości książek, z jednej strony była romantyczką, a z drugiej próbowała praktycznie spoglądać na życie. I właśnie ten konflikt powodował wewnętrzny niepokokój, a w przypadku wrażliwszych osób, tak jak Plath, prowadził do załamania nerwowego i depresji.

Najlepszy fragment „Szklanego klosza” to ten, w którym w upalne lato do rodzinnego białego domku na prawdziwej amerykańskiej prowincji, wraca z miesięcznych praktyk w Nowym Jorku, 19-letnia Esther, bedąca już w fazie zaawansowanej depresji. Duchota parnego lata stanowi znakomite tło dla wewnętrznej pustki bohaterki, która nie jest w stanie podjąć najprostszej decyzji, ani wykonać jakiegokolwiek kroku naprzód, która miota się i cierpi, i jest tym stanie niezwykle osamotniona.

2 komentarze:

  1. Z przyjemnością wracam do Dzienników Sylvii Plath i dawkuję sobie stopniowo jej słowa... choć ktoś mi kiedyś powiedział, że Ona jest niebezpieczna, że trzeba uważać, bo tych bardziej wrażliwych wciąga w czarną dziurę depresji. Prawda to. Ale mam słabość do Virginii Woolf, Sylvii Plath, Anais Nin czy ostatnio Ingeborg Bachmann, i nic na to nie poradzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezwykle cieszę się, że tutaj zajrzałam. Pięknie to u Ciebie, tak, że aż chce się zostać na dłużej. A i piszesz o pięknych lekturach, tych, które są mojemu sercu niezwykle bliskie bądź też takich, o których przeczytaniu marzę od dawna. "Szklany klosz" zalicza się do tej drugiej grupy i po przeczytaniu Twoich słów mam jeszcze większą ochotę zagłębić się w twórczość tej nietuzinkowej pisarki. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń