wtorek, 11 grudnia 2012

Wściekła i dumna

„Wściekłość i duma” włoskiej dziennikarki, Oriany Fallaci, jest jednym z jej najsłynniejszych tekstów, jaki napisała bezpośrednio po zamachu na WTC 11 września 2001 roku. Być może książka ta nie należy do najgrubszych, jednak niesie ze sobą bardzo duży ciężar, jeśli chodzi o jej przesłanie.

Oriana jest w tym tekście wściekła i wrzeszcząca, dumna i uprzedzona. Wbrew pierwszym przypuszczeniom nie znajdziemy tam dziennikarskiej relacji i autorskiego komentarza ze Strefy Zero, jak później nazwano nowojorskie miejsce tragedii.

„Wściekłość i dumę” należy traktować (można) inaczej. Nie jako pisany/czytany tekst. Lecz jako pretekst do zamknięcia oczu i wyobrażenia sobie, że stoi przed nami wściekła Fallaci i…mówi. Krzyczy. Gestykuluje. Z typową dla Włoszek ognistą werwą.

Nie jest to tekst, jak już pisałam, bezpośrednio o 11 września. Ten dzień to punkt wyjścia. Fallaci po wielu latach milczenia na temat tego, jak świat muzułmańskich fundamentalistów próbuje manipulować resztą świata, zwłaszcza Stanami Zjednoczonymi, postanawia powiedzieć w końcu otwarcie, co myśli.

Nie jest to tekst obiektywny. Kto myśli inaczej, kto pragnie oczami doświadczonej dziennikarki spojrzeć obiektywnie na problem terrozymu, niech ma świadomość, że są to oczy właśnie Fallaci. Ona jest całkowicie subiektywna. Pełna emocji, ale podpierająca się mocno faktami. Na islamie nie pozostawia suchej nitki. Na to się trzeba nastawić. Tolerancja w tym tekście nie istnieje. Miejsca na zrozumienie drugiej strony nie ma. Jest bezwzględna krytyka, pogarda i atak. Atak, który nie jest obroną. Jest czymś w rodzaju „ząb za ząb”.

Nie jest to tekst oparty tylko na emocjach, złości, nienawiści. Jest to tekst mocno trzymający się ziemi. Historii. Osobistego doświadczenia Fallaci jako żołnierza i dziennikarki. Osoby, która przeprowadzała wywiady z najznakomitszymi osobistościami świata, między innymi z Dalaj Lamą, ale także ze swoimi ideologicznymi wrogami stawała nie jeden raz twarzą w twarz, zadając im najtrudniejsze, najbardziej bezczelne pytania, ryzykując nie jeden raz swoją własną głową. Zresztą – muzułmanie i tak wydali na nią wyrok śmierci.

Fallaci jest niezwykła. Była dziennikarką swoistego rodzaju. To nie była osoba, która jeździła po świecie i pisała relacje z mających tam miejsce wydarzeń. Ona BYŁA tymi wydarzeniami, słowami, które później układała w książki. Dziennikarstwo było w jej wypadku silnym narzędziem, a nie celem samym w sobie. Zresztą tak jak sama pisała w przedmowie – doświadczyła 11 września będąc wtedy w Nowym Jorku i widząc przez okno to, co się dzieje. Zrobiła wtedy to, co najlepiej potrafiła – usiadła do pisania i wstała od biurka dopiero 2 tygodnie później. Z gotowym tekstem. Wywołując jeden z największych skandali na świecie. Przeczytajcie. Warto.

1 komentarz: