wtorek, 13 listopada 2012

Lidia Ostałowska, Bolało jeszcze bardziej

„Bolało jeszcze bardziej” jest dopiero drugim zbiorem reportaży, jaki przeczytałam w swoim życiu.

[...]

Od około dwóch minut siedzę z palcami zawieszonymi nad klawiaturą i zastanawiam się, co właściwie napisać. Na pewno warto przeczytać. To nie ulega wątpliwości. Bardzo dobry warsztat pisarski. Reportaże napisane są w dyskretny sposób, tak jak u Tochmana, stroniący od subiektywnej oceny i komentarza odautorskiego. Tematyka dobrana w ciekawy sposób...

[...]

Dość mdłe, prawda? Może skupię się w takim razie na różnicach względem „Bóg zapłać”, które mną wstrząsnęło do głębi i zadrapało mocno od środka.

Mam wrażenie, że teksty Ostałowskiej nie mają wspólnego mianownika. U Tochmana był to pojedynczy człowiek, outsider, potępiony przez otoczenie. Tochman stworzył swoisty zbiór współczesnych żywotów świętych. Na czwartej stronie okładki „Bolało...” jest napisane: „Dwanaście zagmatwanych losów, a tak naprawdę jedna bohaterka – Polska B. Niechciana, zagubiona, gorzej ubrana”. No dobrze, może ktoś widzi to w ten sposób. Ja nie. Teoria "jednej bohaterki - Polski B." jakoś nie specjalnie mnie przekonuje. Zbyt ogólnikowo.

Tym bardziej, że bohaterzy tesktów Ostałowskiej to ludzie z najprzeróżniejszych światów. Początek zbioru należy do młodych chłopców, raz tych z pobliskiego osiedla, innym razem trójki przyjaciół, którzy zamiast kraść postanowili ciężko pracować; znalazło się też miejsce dla Magika z Paktofoniki, oczami jego przyjaciół i oczami-oknami wielkich blokowisk (swoją drogą dziwny, ale i ciekawy to tekst, naświetlający historię zespołu i osobistej tragedii z nieco innego punktu). Parę kolejnych reportaży krąży wokół tematu macierzyństwa, pojmowanego przez różne pryzmaty: dzieciobójstwa lub aborcji; wreszcie dwa, trzy teksty dotyczące stosunków polsko-ukraińskich i in.

Powiem tak: czytało sie naprawdę dobrze. Było ciekawie. Ale... czegoś mi tam brakuje. Dopiero teraz - gdy skończyłam lekturę i próbuję spojrzeć na ten zbiór całościowo. Może jakiejś spójności, która wiązałaby wszystko razem? Może dlatego tak jest, że, jak pisze na wspomnianej już czwartej stronie okładki, są to reportaże zebrane z okresu, bagatela, 20-lat? A może to dlatego, że to dopiero mój drugi zbiór reportaży i po prostu muszę więcej przeczytać, aby potrafić się odnieść? Wszystko przede mną :)

Generalnie polecam.

[...]

P.S. Teksty na czwartych stronach okładek są na ogół... no właśnie. Wyjęliście mi to z ust.

3 komentarze:

  1. Nie wiem, czy słyszałaś, Anno, o Zapisie socjologicznym Zofii Rydet, to jest Polska Be dopiero.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli to zbiór z 20 lat, to faktycznie ciężko może być ze wspólnym mianownikiem. Jeśli reportaże są dobre, to wybronią się mimo to.

    OdpowiedzUsuń